Trochę się przeliczyłam z tymi syfitami. Myślałam, że tak szybko pójdzie, a to wcale nie jest takie proste.
Jak to dobrze,że na dole zdecydowalismy sie na zwykły tynk, a nie podwieszane sufity. Ile to jest roboty, ile pyłu, ile czyszczenia, a ile sprzątania po tym czyszczeniu - to jakaś masakra.
Na szczęście jakoś to ogarnęłam. Jestem wykończona, ale bardzo szczęśliwa, że juz koniec tego pyłu. Podłoga , ściany i sufity odkurzone, okne zabezpieczone - wszystko przygotowane do malowania, które ma się odbyć jutro.
Trochę żałuję,że nie zrobiłam zdjęć, kiedy był bałagan.
Tak to wygląda po posprzątaniu: